wraz z moim
narzeczonym mamy słodką kochaną córeczkę która ma 15 miesięcy żyjemy na
niezłym poziomie ale coś kosztem czegoś "N" pracuje w delegacji wyjeżdza
przeważnie na 3 tygodnie i wraca w zależność od kierownika na jeden lub
dwa dni a jak już wraca to mała jak go widzi to poprostu płacze...
A ja mam na głowie wszystko dom dziecko choroby planowanie i przygotowywanie wszystkiego do ślubu który planujemy a ja zostaje ze wszystkim sama... Ale cóż jakoś trzeba sobie radzić bo teraz bez pieniędzy to raczej nic się nie zrobi
W
tych czasach bez pracy poza miejscem zamieszkania jest ciężko na
miejcsu nie dość że jest ciężko o prace to jak już się dostanie jakąś
prace to albo na umowe zlecenie czyli tzw. umowe śmieciową to na
czarno.... A jak już się uda nornalną umowe o prace to znów za marne
pieniądze
Jak w takich czasach rodziny mają być trwałe jest coraz więcej rozwodów
rozstań a przy tym szarpanie się o dziecko gdzie to właśnie ono
najbardziej cierpi...