Zamówiliśmy z mężem wózek dla Marysi. Oczywiście na allegro, bo w sklepach stacjonarnych poraziły nas ceny. Wybraliśmy model, który na zdjęciach prezentował się nieźle, ale w realu okazał się koszmarnym badziewiem. A koszmar zaczął się od kół. Potem było już tylko gorzej. 105 zł wywalonych w błoto, przysięgam.
Rozwiązania są trzy, o ile sprzedawca jest normalnym człowiekiem:
1. Zwrot towaru w ciągu 10 dni bez podania przyczyny - minus taki, że wysyłka jest kosztowna i w obie strony wychodzi ponad 50 zł.
2. Zatrzymanie wózka i modły do Stwórcy, by prezent wytrzymał choć miesiąc.
3. Rozmowa ze sprzedawcą i ewentualna wymiana - to mnie najbardziej zastanawia.
Na ponad 20 tysięcy transakcji firma ma 2 negatywy i niecałe 30 neutrali. Kurczę, to tylko nam wcisnęli bubel, czy po prostu oczekujemy towaru adekwatnego do jego ceny? I jakim cudem ten badziew został ubezpieczony na 1000 zł? Odbiło komuś?
Dziś i tak nic nie załatwimy, bo paczka przyszła późno. Ale jutro mąż będzie dzwonił i okaże się, ...
[ dalej ]