Takiego miałam stresa jak nigdy ale to chyba my wszystkie
Skurcze zaczęły się ok godziny 18 a auto u mechanika no myślałam że mnie jasny szlak trafi..... pogotowie przyjechało po jakiejś godzinie ponieważ stwierdzili że to pierwszy poród więc niema co się spieszyć no żal mi ich.... a ja się zwijałam na łóżku ( skurcze co 3 minuty)... no dobra przyjechali w końcu i co ujechali 200-300m i staneli sobie karetką pod pierwszym lepszym sklepem ponieważ zachciało im się pić no myślałam że ich zatłukę... zaznaczam że do szpitala mam jakieś 40km
Zanim dostałam się do gabinetu lekarskiego wyczekałam się na izbie przyjęć poród był straszny kroplówki itd itd...
miałam problemy z oddychaniem musiałam mieć podawany tlen o 2.30 urodziła sie moja kruszynka.
Byłam szczęśliwa że już po wszystkim ale to jeszcze nie był koniec moich problemów i lęku .. moja córeczka nie płakała nie oddychała nikt nie chciał mi udzielić żadnych informacji na temat jej stanu po prostu zabrano ją z porodówki w pośpiechu dopytywałam sie co sie dzieje co z moją kruszynką czemu ona nie płacze (pamiętam jak by to było wczoraj:( miałam zły w oczach) powiedziano mi że dziecko jest bardzo zmęczone porodem i trzeba mu troszkę pomóc odzyskać siły..
PO godzinie mieli mi przynieść córeczkę ale jej nie zobaczyłam po dwóch godzinach zaczełam robić awanturę dlaczego mi nie oddali dziecka i czemu nikt mi nie udziela jakich kolwiek informacji na temat stanu zdrowia mojego dziecka.....
Przyszła kolejna zmiana i poprosiłam położna aby chociaż przez chwilę pokazali dziecko tacie ponieważ on też się martwi co z mała i czeka za drzwiami...... Pokazali mu małą i wtedy ja też zobaczyłam ją pierwszy raz na zdjęciu jakie mi przysłał mój narzeczony była piękna była moja:)) taka malusia perełka i nosek miała po mnie:))
Mineły 4 godziny od porodu lekarze pozwolili mi iść do małej ale nie mogłam jej zabrać do swojego pokoju ponieważ była pod tlenem i pod kroplówką...
Przez 3 kolejne dni Oliwka była pod kroplówką lekarze wydali już pozytywną opinię na temat stanu zdrowia małej jeszcze tylko musieli ją poddać usg główki ponieważ dostała tylko 5 punktów w skali abgar i trzeba było zobaczyć czy mózg nie został uszkodzony wyniki były bardzo dobre co nas strasznie ucieszyło
Następnego dnia rano miałyśmy iść do domku:) radość w końcu do domu ale nic z tego znowu zaczeły sie problemy tym razem ze mną:((( w nocy wysoka temperatura i dreszcze.... i kolejne dwa dni w szpitalnym łóżku:((
Okazało się że podczas porodu lekaże władowali mi bakterie do krwi i co 3 tygodnie po porodzie musiałam brać antybiotyki....
A na wypisie okazało się że miałam nie kompletne łożysko o czym nikt mnie nie poinformował no bo po co....
A i jeszcze na zakończenie założono mi 12 szwów z czego żadnego rozpuszczalnego a powiedziano mi że mam 5....